NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PRZEDSTAW SIĘ » TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ” MA ZASZCZYT PRZEDSTAWIĆ TRAGEDIĘ W JEDNYM AKCIE PT. „IDIOTA NIEZŁOMNY”

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ” ma zaszczyt przedstawić tragedię w jednym akcie pt. „Idiota Niezłomny”

IDIOTA NIEZŁOMNY oraz BLIŻSZA I DALSZA RODZINA
  
Graf.von.Gaser
01.04.2021 13:36:16
poziom 1



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Essen

Posty: 26 #7659664
Od: 2021-3-5
TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ”


ma zaszczyt przedstawić
tragedię w jednym akcie pt.

„Idiota Niezłomny”

Osoby tragedii:

IDIOTA NIEZŁOMNY
oraz BLIŻSZA I DALSZA RODZINA Wyżej Wspomnianego


Nadprogram: Komiczne!


IDIOTA NIEZŁOMNY:
(w szlafmycy przed ceratową kanapą)


BLIŻSZA I DALSZA RODZINA:
(chór a capella):
Idioto, jakżeś zbladł,
a może byś co zjadł,
na przykład, ze dwa leszcze…

(soprany):
Lico blade jak zima.
On najwyżej wytrzyma
ze dwie minuty jeszcze.


IDIOTA NIEZŁOMNY:
Tj. akurat tyle, żebym zdążył powiedzieć to, co myślę.


BLIŻSZA I DALSZA RODZINA:
(szmer zaciekaiwienia)


IDIOTA NIEZŁOMNY:
A myślę, że za dwie minuty uda mi się zrealizować hasła, które ułożyłem sobie jeszcze w dzieciństwie:
PRZEZ LENISTWO DO GŁUPOTY,
PRZEZ GŁUPOTĘ DO SZLAGU.


BLIŻSZA I DALSZA RODZINA:
(chór a capella):
Ach, co on bredzi, piędrzy?
On smutny jest jak księżyc.
On głową kiwa tak!
(basy):
Męczą go siódme poty.
Na mózg padł mu idiotyzm.
Zaraz go trafi szlag.


IDIOTA NIEZŁOMNY:
(przewraca się na ceratową kanapę z towarzyszeniem orkiestry)
Od 1945 r. zajmowałem (wody!) się wyłącznie plotką i bełkotem. Ple-ple. To po pierwsze. Po (najlepiej z sokiem!) drugie, nic mi się w tym świecie nie podoba. To nie jest rzeczywistość, która mi odpowiada. Tu trzeba pracować, uczyć się, myśleć, zmagać się. A praca to nie dla mnie. Ja wolę cudy. Taki Szekspir też właściwie wypłynął przez intrygi i podszywanie (natychmiast szpinaku!) się. Ja jestem na takie coś za uczciwy. Ja nigdy nie zmieniałem zdania. Bo nigdy nie miałem nic do powiedzenia. Moja namiętność to sen połączony z chrapaniem oraz bełkot natychmiast po obudzeniu (biskupa!) się. Uwaga, zasypiam na amen.


BLIŻSZA I DALSZA RODZINA:
(z towarzyszeniem orkiestry):
Podnieśmy straszny lament,
on zasypia na ament,
a może wstrzyknąć bizmut?!

Leń był, wydało tu się,
ale niezłomnie wzniósł się
na szczyty idiotyzmu.

(tenory):
Niezłomny na tym globie
niezłomnie nic nie robił,
niezłomnie w ziąb czy w upał.


BLIŻSZA I DALSZA RODZINA:
(z towarzyszeniem bębnów i harf):
Niezłomny wróg postępu
bełkotał gębą tępą,
niezłomnie trwał i głupiał.


IDIOTA NIEZŁOMNY:
(w związku z, powyższym wznosi się po raz, ostatni na szczyt idiotyzmu, pa czym definitywnie opada martwym bykiem na ceratowa kanapę)


K U R T Y N A

(Za pomocą poezji):
Nieużyteczne chwasty,
sitwy, kliki i kasty,
różni mesje i madam —

tacy są jak ten człowiek.
Szczutka w nos im, widzowie.
Ja bez bólu opadam.
(opada bez bólu)


NADPROGRAM:
Podczas majestatycznego opuszczania się Kurtyny następuje, dodatkowo, Apoteoza, czyli słynna ceratowa kanapa wznosi się wraz z opisanym facetem w przestrzenie międzyplanetarne.


IDIOTA NIEZŁOMNY
(z kanapy, w przestrzeniach międzyplanetarnych):
Razem z kanapą moją ceratową
zamknięty jestem w kulę kryształową,
kosmos to jest mój grób.

Smutno mi. Boże, przez to,
więc ty mi graj, orkiestro,
coś w rodzaju hop-siup!


MISTYCZNA ORKIESTRA W NIEBIE:
(wykonuje poleczkę „Hop-siup” na skrzypcach, altówkach, altówkach miłosnych, violettach, wiolonczelach, kontra- i octo-bassach, harfach, lutniach, mandolinach, gitarach, cytrach, klayikordach, klawesynach, grzebieniach, fagotach, saksofonach, materacach, puzonach tenorowych, kotłach, czajnikach, tamburynach prowansalskich, grobofonach, waltorniach, ksylofonach, pieninach wentylowych, saxbornach, celestach, wielkich i małych bębnach, dzwonach, rożkach angielskich i amerykańskich organach Wurlitzera)


MATERIALISTYCZNA ZIEMIA:
(na stronie)
I zaraz lżej,
gdy o idiotę mniej.


KONIEC


1950
_________________
Po akademii wojskowej Wedla 22 Lipca - zostałem kapralem podchorążym.
Często pełniłem służbę podoficera dyżurnego kompanii. Darłem się jakby
mi kręcenie wora robili. Wylądowałem jako podwładny Staśka w „pyłowym“
Docierał mnie zazwyczaj w świniarni, albo jako myjaka. Mam pecha z tym
pierdolonym zmywakiem.
  
Demoniszcze
01.04.2021 14:44:25
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Rybnik, Zdrzałka 6

Posty: 227 #7660253
Od: 2018-8-1
Złodzieju, zapomniałeś dodać nazwisko autora.

A on o tobie proroczo wiersz napisał kiedy jeszcze nawet plemnikiem nie byłeś debilu

Nie pomogły zastrzyki,
recenzje i pomniki
ni kwaśne mleko:
Przyszedł szarlatan - szuja,
opukał go, pobujał:
- Dementia praecox.

Toż radość była w domu,
nareszcie koniec sromu,
skończony kłopot!
Dozorca śmiał się setnie:
- Zaraz mu nitkę przetnie
panna Atropos.

Żona klaskała w dłonie:
- Ach, przecie nadszedł koniec
pijackich orgii.
Bólów miałam niemało,
nareszcie twoje ciało
wezmą do morgi.

Wszyscy stanęli kołem
z czołem bardzo wesołem:
Prasa, kuzyni,
i szacowne to grono
orzekło unisono:
- Dobrze tak świni!

Po co dziewki uwodził,
nocą domy nachodził,
sen rwąc dzieciątek,
i po co Pod Zegarem
lał w brzucho wino stare
świątek i piątek?

Zna go dobrze Warszawa: Pożyczał - nie oddawał,
nasienie drańskie,
a "poetyczne dale"
to były te skandale
w Małej Ziemiańskiej.

Dobrze ci, stary draniu,
za grzechy nad otchłanią
inferna zwisasz.
Najprzód gwiazdy i róże,
potem stołek w cenzurze -
sprzedajny pisarz!

Tak to nadobne grono
radziło unisono
w śmiertelnej sali.
A że lico miał bladsze
orzekli: - Pewnie nadszedł
koniec kanalii.

Zapachniały zefiry,
brzękły potrójne liry,
pierzchnęła tłuszcza.
Serce alkoholowe
unieśli aniołowie
na złotych bluszczach.

Konstanty Ildefons Gałczyński
1930

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PRZEDSTAW SIĘ » TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ” MA ZASZCZYT PRZEDSTAWIĆ TRAGEDIĘ W JEDNYM AKCIE PT. „IDIOTA NIEZŁOMNY”

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!


TestHub.pl - opinie, testy, oceny