Trzeba mieć n******e w kobylicy by Rammstein po kojarzyć z Nergalem - nergal to dupek taki jak Polszacki
Jasne, jak bełkotliwe darcie twarzy nie rozwala głośników, przy jednoczesnym gwałceniu zmysłu wzroku jakimiś szpetnymi obrazami to przecież w ogóle muzyki nie ma...
Ale ja taki upośledzony mam słuch, wolę tego typu klimaty:
Kij z tym, że to wszystko jest "na niby", a w rzeczywistości życie to ciągła ohydna walka... Nie ważne, że nie ma miłości i spełnionych marzeń Muzyka powinna być jak bajka, nie powinna opisywać rzeczywistości takiej - jaką jest, ale taką - jaką chcielibyśmy ją postrzegać. Jaka ona jest, to my doskonale wiemy i żaden "ramsztajn", "nergal" czy też inny niedorozwinięty szarpidrut nie jest nam potrzebny w celu uświadomienia tego faktu. Ale ty i tak tego nie pojmiesz, bo przecież tej piosenki nie można się przestraszyć, gdy ciebie ujmuje tylko lęk. Żeby dostrzec w świecie piękno trzeba przestać się go bać. Nie trzeba go nawet lubić ale nie można się go bać, a to już ciebie przerasta, więc widzisz wokół samą brzydotę...
Na co choruje, na raka jąder, bo jęczy jak p**a jaka.
Za to ty ty taki "mocny" jak Git w celi. Zdania bez wulgaryzmu nie wypowiesz, a w dodatku "groźną" muzyką je poprzesz. Kogo chcesz na to nabrać i w jakim celu?
Może on się wczuwa w tą muzę i dla tego głos mu się czasem tak "łamie", nie wiem i nie przeszkadza mi to. A ci twoi pryncypałowie to co, mają jakieś permanentne zapalenie gardła, czy ich mutacja nie opuściła? Ryczą do tych mikrofonów jak by je chcieli zniszczyć swoim głosem, a jednocześnie za ich pośrednictwem nasze uszy. Podobnie traktują swoje instrumenty. Gdy patrzę na jakiś koncert "metalowy" to rodzi się we mnie pytanie: "za jaką karę ten człowiek tam przebywa"? Wydziera się "jak Piekarski na mękach", lata we wszystkie strony niczym małpa w klatce i jeszcze drze mordę do mikrofonu jakby miał nadzieję, że w "szczytach modulacji" bezpieczniki zadziałają, światło zgaśnie i czmychnie gdzieś bokiem
Stachu, mi to nie jest obce. Miałem w dzieciństwie kolegów słuchających Kat-a i puszczali mi teksty typu "nad grobem stryja wiatr cicho wiał!" wrzeszczane "grobowym" głosem patrząc jakie to robi na mnie wrażenie. Nie robiło żadnego, proponowałem żebyśmy "poszli na czereśnie", lub "na rower, a nawet "nazbierać kasztanów" i wybierali moją opcję. Może szkoda, że nie miałeś takiego kolegi jak ja w dzieciństwie No tak pięknie to też nie było, bo te kasztany potrafiliśmy opylić za dwadzieścia starych złotych (w tamtych czasach starsi ludzie wierzyli, że kasztany "likwidują promieniowanie telewizora") kupując potem za osiemnaście paczkę Popularesów, a za pozostałe dwa zapałki. W każdym razie na lepsze nam wyszło niż słuchanie tego chłamu udającego muzykę Tak na prawdę, to czy ćmiąc te popki na ruskim cmentarzu, bo miejscówka nie była szablonowa typu "za śmietnikiem" - na "brackich mogiłach" czeronoarmiejcow kurzyliśmy (tam takie tuje zasłaniały, a z każdej strony były akademiki - więc bez zagrożenia, bo student nie sprzeda małolata sam czując się jeszcze dzieckiem) byliśmy głupsi od tych babć, które miały poobstawiane telewizory naszymi kasztanami i obserwując jak z tygodnia na tydzień bardziej się kurczą stwierdzały z przekonaniem: patrz jak wysycha - wyciąga! Przecież nie przez utratę wody on się kurczył - - "promieniowanie" go kończyło
Komiczne jest to jak za wszelką cenę "bezosobowo" zwracasz się do mnie, Staszku. Boisz się dostrzec we mnie człowieka? Tak cię nauczono, czy sam na to wpadłeś? Nie pragniesz pozyskiwać nowych adeptów swojego hobby, którego jedynym obecnie w Polsce jesteś reprezentantem? Jakiś "Polszacki", "Czerepak', a w ogóle to "ten kraj" i "szlus"... Kim ty w ogóle jesteś i do kogo mówisz? Takie forumowe kontakty dopuszczają anonimowość, lecz gdy korespondent przedstawia się imieniem, to wypadałoby czasem z użyciem tej formy się do niego zwrócić. Mam na imię Piotr, a "Czerepak" to Michał (lecz niech to potwierdzi, jeżeli zechce, bo przecież mogę się mylić). Ty masz na imię Stanisław?
Przepraszam, ale dla mnie to jazgot podobny "folklorowi" który na pierwszym programie PR puszczają czasem nad ranem. Nie potrafię na szybko "wydestylować" linku (a mam zamiar już stąd spadać), więc wstawiam link do strony, a tam z lewej trzeba kliknąć na "play": https://www.polskieradio.pl/7/6476/Artykul/2175057,Dominik-Brudlo-i-jego-sztuka-budowania-kozlow Dla mnie to po prostu masakrowanie instrumentów i naszych uszu. Oni to dziadostwo puszczają na jedynce cyklicznie, chyba co tydzień. Najbardziej dołujące jest, gdy złapią do mikrofonu jakiegoś "twórcę" tego hałasu i on zaczyna mówić kiedy go ta "muzyka" zaczęła fascynować, od kiedy "tworzy" i tak dalej. Oni chyba na prawdę nie mają świadomości, że nie każde uderzenie w instrument muzyczny jest muzyką. Jak nam gitara na ziemię spadnie to przecież nie zaczyna samoistnie "grać"... To Islandzkie (raczej Irlandzkie, chyba się przejęzyczyłeś) rzempolenie, które przedstawiłeś ten Polski "folk" z 1PR mi przypomniało... Późniejsze dwa linki to już normalne piosenki, ale ta "nuta' nad słowami, które zacytowałem w pełni zasługuje na ocenę, którą jej wystawiłem.
P.S. Kurde, pomyliłem się, posłuchałem przed napisaniem tego postu tylko pierwszych kilku sekund - ta pierwsza też jest fajna Dobra, nie pierwszy raz się tu wygłupiłem Postu nie usuwam bo warto przedstawić jaki "szit' nam aplikują w PR jako nasz "folklor" Jak już nie potrafimy grać, a koniecznie chcą być tacy patriotyczni, to niech puszczą jakiegoś Szopena, czy cokolwiek, zamiast tej rzeźni... To jest chyba jeszcze gorsze, niż ten twój Ramsztajn, makabra.
P.S. To ja już będę spadał i tak za dużo przesiedziałem. Starałem się tobie "dopiec", jak ty mnie, ale też pisać prawdę. Jeżeli przypadkiem trafiłem zbyt mocno to się nie dołuj, to takie wygłupy (w końcu ty mi też chcesz trafnie dowalić). Gdybyś chciał zgody między nami, to proponuję ją niestety tylko na moich warunkach. Uważam, że góruję w sporze i nie będę nadstawiał żadnych policzków, więc gdybyś się zmęczył, to zapraszam do mojego "timu" ;P Nara, Stanisławie (czy jak tam masz na imię).
Komiczne jest to jak za wszelką cenę "bezosobowo" zwracasz się do mnie, Staszku. Boisz się dostrzec we mnie człowieka? Tak cię nauczono, czy sam na to wpadłeś? Nie pragniesz pozyskiwać nowych adeptów swojego hobby, którego jedynym obecnie w Polsce jesteś reprezentantem? Jakiś "Polszacki", "Czerepak', a w ogóle to "ten kraj" i "szlus"... Kim ty w ogóle jesteś i do kogo mówisz? Takie forumowe kontakty dopuszczają anonimowość, lecz gdy korespondent przedstawia się imieniem, to wypadałoby czasem z użyciem tej formy się do niego zwrócić. Mam na imię Piotr, a "Czerepak" to Michał (lecz niech to potwierdzi, jeżeli zechce, bo przecież mogę się mylić). Ty masz na imię Stanisław?
On jest zwykłym tchórzem, nie ma odwagi napisać wprost. Do mnie często zwraca się per Misza, Mieszeńku, Misza Czerepak, bywają epitety. To zapewne rodzi kolejne jego frustracje… _________________
On jest zwykłym tchórzem, nie ma odwagi napisać wprost.
Być może, ale moim zdaniem tu nie chodzi o tchórzostwo, ale o "odczłowieczenie" nas. Dlaczego piszesz do niego "Ty' z dużej litery, dlaczego razem zwracamy się do niego często per "Staszku" - bo widzimy w nim człowieka. On broni się przed tym, by w nas człowieka postrzec, bo wtedy mogłyby się w nim przypadkowo zrodzić jakieś "ludzkie" uczucia wobec nas. To są pozornie głupstwa, ale jeżeli trwa to miesiącami, to nie jest przypadkiem. Kiedyś nawet mi zarzucił, w jakimś poście, że ja tak "poufale" zwracam się do niego. A jak go mam nazywać?Gdyby się posługiwał jednym nickiem, to bym mu per nick mógł gadać, ale on tu nawija co chwilę pod innym. Sam na mnie wymyśla jak najdziwniejsze określenia, byle tylko nie powiedzieć mi "piotrze". Nawet "pepe" już nie może, bo tego nicku nie zmieniam i identyfikuje mnie tu bardziej niż imię, więc "żaba pepe". Tak jak w Auschwitz człowiek musiał być numerem, żeby szeregowy "kapo" nie miał problemu ze skierowaniem go na ruszt, tak też Staszek nadał nam te "ksywy". My nie jesteśmy dla niego ludźmi Problem jego jest taki, że pod rusztem już nikt nie hajcuje, a i jego "moc sprawcza" taka nie bardzo... No, ale zasada jest zachowana - "wydziarał" nas już w swojej głowie...
On jest zwykłym tchórzem, nie ma odwagi napisać wprost.
Być może, ale moim zdaniem tu nie chodzi o tchórzostwo, ale o "odczłowieczenie" nas. Dlaczego piszesz do niego "Ty' z dużej litery, dlaczego ja piszę często "Staszku" - - bo widzimy w nim człowieka. On broni się przed tym, by w nas człowieka postrzec, bo wtedy mogłyby się w nim przypadkowo zrodzić jakieś "ludzkie" uczucia wobec nas To są pozornie głupstwa, ale jeżeli trwa to miesiącami, to nie jest przypadkiem. Kiedyś nawet mi zarzucił, w jakimś poście, że ja tak "poufale" zwracam się do niego. A jak go mam nazywać?Gdyby się posługiwał jednym nickiem, to bym mu per nick mógł gadać, ale on tu nawija co chwilę pod innym. Sam na mnie wymyśla jak najdziwniejsze określenia, byle tylko nie powiedzieć mi "piotrze". Nawet "pepe" już nie może, bo tego nicku nie zmieniam i identyfikuje mnie tu bardziej niż imię, więc "żaba pepe". Tak jak w Auschwitz człowiek musiał być numerem, żeby szeregowy "kapo" nie miał problemu ze skierowaniem go na ruszt, tak też Staszek nadał nam te "ksywy". My nie jesteśmy dla niego ludźmi Problem jego jest taki, że pod rusztem już nikt nie hajcuje, a i jego "moc sprawcza" taka nie bardzo... No, ale zasada jest zachowana...
Stachu nie wie z czym tańczy stosując taką metodę… Do Stacha: Stachu, czy chcesz, żeby ktoś złożył Ci niezbyt przyjemną wizytę nie widząc w Tobie człowieka, ba, mając Ciebie za odczłowieczony cel… Wiesz jak w filmach… Stachu, w kolorowych filmach… Wiesz czym się kończą takie wizyty… _________________
Stachu, czy chcesz, żeby ktoś złożył Ci niezbyt przyjemną wizytę nie widząc w Tobie człowieka, ba, mając Ciebie za odczłowieczony cel… Wiesz jak w filmach… Stachu, w kolorowych filmach… Wiesz czym się kończą takie wizyty…
Nawet nie żartuj w ten sposób, mało już razy rozpoczynał ten wrzask, że "murzyna biją"... Nie chcę Cię nakręcać, ale chcę powiedzieć szczerze, co myślę. Nie uroiła mi się ta myśl dziś. Od dwudziestu lat bryluję na różnych forach, przeważnie bez zbędnych sporów, ale i durnowatych kłótni też wiele tam przeżyłem.Jednak pierwszy raz się spotkałem z tym, że "forumowicz" za nic nie chce się do mnie odnieść nawet "per nick", gdy gadamy od wielu miesięcy, zna moje imię i ja do niego po imieniu się zwracam. Coś tu chyba jest "na rzeczy"? A przy okazji znając nienawiść Stanisława do naszego narodu mam prawo przypuszczać, że żywi w sobie jakieś niecne myśli oznaczając mnie, niczym jego przodkowie naszych złowieszczym "tatoo" Ale to tak półżartem - niby pól, ale żartem Tak na prawdę to nie ma z czego się śmiać, raczej trzeba mieć świadomość, że nie tyko ofiary mają przodków - oprawcy również...