Podbijam temat. Malachit, podwładny Molibdena, partner Morwy - ale taki lepszy.
A na czym ty słuchasz - na tym donglu?
Podbijam temat. Malachit, podwładny Molibdena, partner Morwy - ale taki lepszy.
A na czym ty słuchasz - na tym donglu?

Idę sobie na spacer z psem, który się wywbił - Rex. Taki wielki bokser, znaczy pies bokser.
Ja też na akademi wojskowej, trenował boks.
Jak zostałem strażnikiem łodzi - przydał siem ten boks.
Boks miał też osioł, taki osioł wysypowy, wabił się „heilbrigt“

Więc idę sobie, patrzę leży rozum. Nawet obie półkule miał ten rozum.
Taki nie bardzo pofałdowany był ten rozum, ale mocno guzowaty - no i letko smierdział.
Schowałem klapsznit to kapsy.
Akurat przejeżdżał osiedlowy patrol - jeden czytał, drugi pisał.
Mówię do osiedlowego patrolu - leży i smierdzi - znaczy rozum już smierdzi.
Aaaaa! Rozum, rozum...
My z Łodzi, nie znajem.
Poszedłem pod wiatr. Przy ścieżce na ławce siedział stary człowiek i wyraźnie jeszcze mógł.
Mógł mi objaśnić, co z tym śmierdzącym rozumem kawałek po zawietrznej...
Aaaaa, śmierdzący rozum... Tak tu sobie od lat leży i smierdzi. Zgubił go uciekający trep,
co zajebał worek szajb, konwojowanych do banku.
Ale to było w filmie The Wild Bunch...
Tak!
I tu się po latach powtórzyło.
Ale jak on sobie daje radę bez rozumu tyle lat?
No widzisz Pan...
Dobrze daje.
Nawet mu babę murzyni wydupczyli w San Escobar.
A on do dzisiaj myje sobie zęby wibrującymi szczoteczkami, które murzyni sobie w dupę wkładali...
A kto po lak - na iskander!




  PRZEJDŹ NA FORUM