Nie masz się czym cieszyć. Ja z parchami się nie spotykałem nigdy NIGDY Jak parch stawał mi na drodz
zasadzałem parchowi kopa w zakończenie pleców
    XelSchizman pisze:

    Tak, zaczynamy osiągać sukcesy.
    Znany jesteś z tego, że bezwzględnie usuwałeś ze swojej drogi wszystkich i wszystko.
    Tylko z jedną sprawą sobie poradzić nie mogłeś, z pedofilem który upatrzył sobie ciebie od pierwszej chwili.
    Nienawidziles go i jednocześnie coś cię do niego pociągało, był jedyną osobą w twoim życiu która cokolwiek do ciebie czułą. Jaki paradoks! Wiedziałeś że za każdym razem skończy się to w twoich ustach, albo w odbycie, albo jednocześnie w ustach i odbycie, bo czasem przecież wizytator szkołę odwiedzał. Wszyscy dziwili się że bez trudu przechodzisz do kolejnej klasy, mimo że ledwo czytać i pisać umiałeś jeszcze na sam koniec podstawówki - sprawa jasna, nauczyciel chciał mieć ulubieńca cały czas przy sobie. To dlatego później przyjales pseudonim po nim, ta jednoczesną nienawiść i jakaś siła która cię do niego pociągała. Rodzice? Tak, fizycznie na pewno jakichś rodziców miałeś, kiedy znaleźli cię porzuconego, jak wiele dzieci w tamtych czasach, dali ci jakieś imię, jakieś nazwisko, costam wpisali w metrykę, władza wtedy narzucała jedynie słuszną linie i NN w metryce nie pasowało do tej linii. Tak więc dorastałeś w tym bidulu na Wiejskiej, zamknięty w sobie, od najmłodszych lat socjopatyczny. Nienawidziles tego miejsca, prawda? W 1970 kiedy kazali ci się wynosić próbowałeś wysadzić bidul w powietrze, ale spartoliles to, oczywiście oficjalnie zwalono to na wybuch pieca CO a ty dostałeś "szansę", albo do łagru, albo na zlewa, wybrałeś zlewa, ale szkoły podoficerskiej nie dałeś rady ukończyć, tam jakoś nikt nie chciał cię za cwela, więc wyleciałeś dość szybko...

    No, ja rozumiem że na pierwszy raz to szokująca dawka wiedzy, przetraw to, usiądź, pomysł, spróbuj rozeznać co jest prawdą, a co twoją chorą wyobraźnią. Nie ma czego się bać, prawda cię wyswobodzi, umrzesz pogodzony z losem.



Dziękuję ci chuju, że niechcący ujawniłeś moją działalność opozycyjną i to taka spektakularną działalność opozycyjną.
Działałem pod egidą PW Polski Walczącej.
Poł roku przed tym, spowodowałem starcie pociągów na wjeździe do stacji Godów. Wsadziłem w rozjazd cegłę klinkerową - zwrotnica na nastawni została pędniami "przełożona" ale jedna lokomotywa rozpruła rozjazd, z naprzeciwka jechał osobowy ze składem piętrowe "bipy" z lekkim parowozem bez tendra.
Było to na wysokim nasypie i lokomotywa po wykolejeniu spadła z nasypu. Nigdy tego nie wykryli. Teraz jest przedawnienie.
Na Marcelu spowodowałem zbiegnięcie z bocznicy kopalni, składu wagonów załadowanych węglem. Mało tego, skład wagonów zamiast skierować na "prelbok"
znowu zablokowałem rozjazd i skład pomknął aż stację towarową Rybnik Towarowy, grupa przyjazdowa. Na kopalni Moszczenica na szybach zachodnich unieruchomiłem jeden z dyfuzorów. Kilka dni odmetanowanie szło pełna parą, bez wydobycia.

Dziękuję ci Szajsman chuju świński, za odtajnienie mej działalności opozycji walczącej.
W bidulu robiłem wszystkich w ciula, że mam o pięć lat mniej, jak faktycznie, dlatego trzymali mnie w bidulu do 22 roku życia. Najbardziej mi się podobała nauczycielka co mnie uczyła matmy, fizyki i chemii - no i wiesz co... Lekcje to de facto prowadziłem ja z tych przedmiotów. Na polskim też musieli trzymać japy na kłódkę. Popytaj tą bez włosów, były dwie siostry, jedna z włosami, druga bez. Albo spytaj jedną taką, co teraz jest w Warszawie a jej siostra ze mną chodziła do jednej klasy. No albo Marian z Jastrzębia ci powie dokładnie, jest młodszy, ale mnie zna Marian.
A teraz uwaga. wystąpił paradoks - wiesz co to jest paradoks? Nie wiesz? Więc w 1970 pognali mnie po tej eksplozji pieca CO z tego bidula.
Ja w tym czasie miałem już dwa lata służby wojskowej zaliczone. W książeczce wojskowej to mam powpisywane. Ale w Zusie nie figuruje. Mam to jako okres bezskładkowy. Potem jeszcze trzy lata tak mam w książeczce Wojskowej odnotowana służba. W Zusie okres bezskładkowy. I teraz choćbyś zjadł tysiąc kotletów z tysiącem atletów - węzeł Gordyjski z kevlarowych włókien. Ani nie przetniesz, ani nie rozsupłasz.
Potrafili mnie przenosić w czasie i przestrzeni - tak głupi chuju Szajsmanie.
Czego nie zrozumiałeś?

A krzyże na klatę? to dla ciot jak ELD


  PRZEJDŹ NA FORUM