Wydawało się szajsmanowi, że jest blisko, on uwierzył w swą moc, on uwierzył, że mnie rozpracował
Im głębiej masz łeb w garnku tym większa ciemność
Wydawało się szajsmanowi, że jest blisko, on uwierzył w swą moc, on uwierzył, że mnie rozpracował.

Dla niego - szajsmana - to religia? Wierzy w to co wymyślił o mnie. A wymyślił ten szczur zajebiście dużo.

A wystarczyło zaprzyjaźnić się ze mną. Poprosić o parę worków moich wspomnień i to nie tylko wspomnień radiowych.

Moje życie, jak zresztą prawie każdego życie, można podzielić na etapy.

Gdybym wyciągnął tylko etap po przygodzie z wojskiem. Taki okres 13 - 14 lat intensywnego życia po wojsku...
Tu nie da się uciec w jakieś zmyślania, lub tego typu pierdy.
Żyją do dzisiaj ludzie, którzy mnie doskonale znają.
Okazało by się, że z każdego mego etapu życia - okres intensywnego życia, można było by brać garściami tego życia. Gdybym tym usiłował obdzielić byle ciołków - trzeba by ich drużynę w pełnym składzie osobowym. Wszyscy by mieli ogromny bagaż wspomnień. Nie dla każdego taki bagaż wspomnień byłby do uniesienia. Są ludzie, którzy godzą się z tym, że życie przepływa im miedzy palcami, jakby rękę wsadzili do rzeki.

Czy to wasza wina ciołki typu:
- pepe polszacki
- szajsman
- Misza Czerepak
- inne noł nejmy
Wy nie jesteście w stanie zrozumieć, jak można było intensywnie żyć. Jak można było czerpać z życia pełnymi garściami. Was wkurwia to, że albo byliście zahukanymi pędrakami i życie wasze polegało, co najwyżej na nauce prostych czynności, konieczności ukończenia szkoły powszechnej, ciepełka domowego, zapachu matczynej kiecki, razów pasa ojca, lub kostura babki badylarki.
Was dołuje, że nie potraficie mi dorównać. I tu się zapewne mylicie. Nie wszystkim się przecież interesowałem, zajmowałem. Jednak ogół mego doświadczenia, ogół mych przeżyć - to wam wisi jak kamień u szyi.
Wy wiecie że z takim kamieniem, ani to podskoczyć, ani popłynąć, ani nawet na rower siąść.

Czy mnie jest do szczęścia potrzebny jakiś Misza Czerepak?
Czy mnie jest potrzebny do szczęścia jakiś szajsman
Czy mnie jest potrzebny do szczęścia jakiś pepe polszacki?
Wy się sami wystawiacie jako przypadkowe obiekty w krajobrazie. Wstawiono was w krajobraz, bo akurat pasowało do jakieś gry dzieciom.
Tak jakby na asfalcie narysowany kredą, gliną, cegłą - chłopek do gry w klasy.
Wy, żaden z was nie jest nawet kawałkiem kafelka do przesuwania w polach. Wy jesteście jak te kreski, narysowane na tym asfalcie.

Nikt, dosłownie nikt, nie bierze pod uwagę tego, jaki jest cel mej bytności na tym forum.
Choć praktycznie od początku o tym i wielokrotnie tu mówiłem.
Jedna kobieta była blisko.
Niestety, słaba była i skutecznie samce jej w główce mieszały, mieszały. Zamiast usiłować być normalnym człowiekiem - wielu na to forum trafiło jako dewianci.
Cała końcówka userów tego forum - to dewianci, faceci bez jaj, frustraci. Frustratów było najwięcej.

Obecne podrygi resztki frustratów - tylko mnie bawią.
Przy okazji prowadzę sobie pewne badania, nad odruchami frustratów.
Bawi mnie zajebiście - jak Misza Czerkawski maluje wyciągniętym z dupy palcem po szybach górniczych - znaczy - nęci górników?
Chłopie, chłopie - jak ci górnik nie nakopie - to ci bydzie zima chłopie. Pamiętaj że górnik może ci do dupy nakopać - zasadzić kopa.

Szajsmanowi się wydawało, że zdobył umiejętność siadania ludziom na psychę.
Głupi bucu. Uczyli mnie jak się to robi, uczyli mnie, jak się takim robi a kuku i jak ich popierdółki obracać przeciwko nim - aby sami się unicestwiali - jak przysłowiowe lemingi.

Tu dodam ważną rzecz.
W pewnym momencie, na pewnym etapie mego życia, musiałem zerwać pewne ścisłe kontakty. One są nadal - ale nikt nie jest w stanie jako amator podsrywacz - podesrać mnie skutecznie u siostry, brata, kolegi.
Natomiast należy przyjąć, że moja pamięć jest nie do wykasowania - do sformatowania.
Przyjdzie czas...


  PRZEJDŹ NA FORUM