Pepe polszacki, czy Misza Czerepak - donosy mają wyssane z mlekiem krowy Taki Misza Czerepak, na forum pisał, że doniesie |
Skąd po wojnie było tylu współpracowników ze służbami, które naprawdę potrafiły być zajebiście wredne. Powtórzę – dla bardzo wielu ludzi – donos na sąsiada – to rozgrywka pomiędzy tymi sąsiadami. Tak się składa, że byłem świadkiem donosów – takich poza jakimkolwiek urzędem. Taki pepe polszacki ma rozumek jak kura – to i nie ma wiedzy, że w czasach PRL granice Polski były bardzo solidnie chronione. Po krótce. Była tak zwana „Strefa Nadgraniczna” zaorany „Pas Kontrolny” No i oznaczona fizycznie odpowiednimi znakami, ta granica pomiędzy Polską i sąsiednim państwem, krajem. Oprócz kontroli non stop zaoranego pasa kontrolnego – była pełniona służba w strefie nadgranicznej. I to wykonywały umundurowane i uzbrojone patrole, oraz patrole „niemundurowe” Były też miasta „wydzielone” ze „strefy nadgranicznej” w związku z tym że były to miasta turystyczne. W takim mieście kontrolowana była oczywiście granica, czyli zaorany pas kontrolny. Ale i działały patrole umundurowane i uzbrojone, oraz patrole niemundurowe – uzbrojone. Tu trzeba dodać, że było sporo ludzi, którzy współpracowali ze służbą ochrony granic. Były to czasy, kiedy swój własny telefon drutowy – to był rarytas. Ci współpracownicy mieli bezpośredni dostęp drutem do centrali telefonicznej danej placówki, na terenie której współpracownik mieszkał i działał. |