Skrzynka antenowa - prawidłowo wykonana |
Pomogę ci. Wiem, że trudno coś odpowiedzieć na taki tekst więc celowo go zaśmiecę. Ty wkleiłeś filmik z YT, więc mi też wolno - rozluźnijmy temat ![]() olbrzymi ładunek emocji którą wykonawca nie epatuje nas na scenie, czy w teledysku - on w nas wybucha... Np. posluchaj tego: Podziwiam ludzi mających taki talent i dzielących się nim bezinteresownie ze światem. Pewnie, że wiąże się z tym sława i szmal, ale to nie jest ich celem, oni tego nie pragną i właściwie nie korzystają z tego. Takim nigdy nie odwali pod kiepełą, po prostu w swoim czasie odejdą w to, co konieczne zostawiając potomnym swoje dzieła. Jakby mieli przekonanie, że oni nie są ich twórcami, a jedynie przekazicielami dzieła Absolutu... No nie wiem jak to powiedzieć, być może coś bredzę ![]() P.S. Lecz to nic wobec wobec talentu mojego ulubionego "świra". On potrafił zagrać na koncercie lepiej niż w wykonaniu studyjnym i nie przeszkadza nam ta wyczuwalna lekka "nerwówka" przy mikrofonie bo wiemy, że to śpiewanie jest dla niego jedynie przykrą koniecznością by zaprezentować nam fenomenalną melodię: https://www.youtube.com/watch?v=Q1Wp2ASqyxI Piękny jest ten jego uśmiech gdy daje zespołowi znać "dobrze nam idzie chłopaki, byle tak dalej!" ![]() No, a ten perkusista to w ogóle "rozpiernicza system". Trzeba mieć olbrzymi talent nie tylko by to skomponować, ale też żeby skompletować taki zespół i tak skutecznie go poprowadzić... P.S. Napisałeś: RadioamatorKrotkofalowiec pisze: Kierowałem ludźmi swego czasu i wiem jak potrafią podwładni kadzić. Też miałem taki kilkuletni epizod w życiu, gdy powierzano mi władztwo nad pracownikami najniższego szczebla. Ja nimi nie "kierowałem", ale poznawałem ich (ich wady, talenty - wszelkie złe i dobre strony) i próbowałem wykorzystać dla dobra firmy w której pracowałem. Nie rekrutowałem ich i byłem zdany na to, co otrzymam. Tych lepiej rokujących w ogóle mnie nie przeznaczano, oni byli dla "wierchuszki". Moim niepisanym obowiązkiem było tą "zbieraninę" skłonić do wydajnej pracy. Gdy już w tym mozole udało mi się wyłowić nieoszlifowany diament, a nawet tylko odkryć w pozornym "tumanie" jakieś przydatne dla firmy talenty i zmotywować by ich użył, to zabierano mi go z dziką radością oznajmiając: "on już z tobą nie będzie pracował", a ja dostawałem kolejnego pozornego nieudacznika w którym moi "przełożeni" niczego dobrego nie widzieli. W końcu odszedłem w jednym dniu z tego bagna... Do czego zmierzam? Ja też mógłbym dużo złego powiedzieć o ludziach i świecie. Poznanie tego "łez padołu" pozbawiło mnie wszelkich złudzeń, ale nie znienawidziłem świata bo nie znienawidziłem samego siebie. Nie podoba mi się ta rzeczywistość. Potrafię się w niej skutecznie odnaleźć lecz już mi się nie chce - rzygam tym światem. Ale to są moje problemy, podobnie jak twoje zniechęcenie do rzeczywistości jest problemem twoim. Otoczeniu nadal staram się oferować to co dobre: pozytywne myśli, słowa itd, itp. Cała reszta, ten ciężki bagaż, do mnie należy. Ty natomiast chciałbyś obarczyć nas ciężarem z którym sam powinieneś się zmagać. Niby taki stary, niby taki doświadczony a rączki masz nie ubabrane pracą, bo za ciebie ją wykonywali w przeszłości inni, zastraszeni tym, że możesz na nich zakablować... Ślizgałeś się po powierzchni życia, a gdy życie powiedziało "sprawdzam" to same blotki rzucasz na stół. Może się mylę, nie wiem... P.S.2 W chwilach słabości usiłujesz stworzyć w nas poczucie winy, jak byś był jedynym cierpiącym człowiekiem na świecie, a my kopiemy leżącego. Tak nie jest Staszku. Wszyscy cierpimy, ale to ty nie chcesz brać "na klatę" własnego cierpienia i na tym polega twój naczelny problem. |