OPĘTANIA A ZABURZENIA PSYCHOTYCZNE (I INNE PROBLEMY PSYCHICZNE), ZWIĄZKI POZORNE I FAKTYCZNE
Mechanizmy powstawania pseudoopętania (czyli takich, które nie mają nic wspólnego z siłami nadprzyrodzonymi)
Aby zrozumieć istotę opętania, trzeba podkreślić fakt, iż w ludzkiej psychice współistnieją wzajemnie przeciwstawne wyobrażenia, oczekiwania i tendencje. Freud w swoim artykule z 1893 roku dotyczącego hipnozy i objawów histerycznych pisał:

„Co robi więc zdrowa sfera wyobrażeń z wyobrażeniami przeciwstawnymi postanowieniom? Tłumi je i hamuje zgodnie z możliwościami, które odpowiadają silnej samoświadomości w stanie zdrowia, wyłącza je z asocjacji, a udaje się to często w tak dużym stopniu, że istnienie wyobrażenia przeciwnego postanowieniu przeważnie nie jest oczywiste. Lecz dopiero przez obserwację nerwicy staje się prawdopodobne. (...) Wyobrażenie przeciwstawne konkretyzuje się jako tzw. Opór, podczas gdy chory ze zdziwieniem uświadamia sobie zdecydowaną, ale bezsilną wolę.”

Freud zauważył, iż w człowieku istnieją stłumione chęci. Skłoniło go to do podjęcia próby wyjaśnienia objawów konwersyjnych (różnorakich niedomogów fizycznych, sensorycznych, wegetatywnych przy braku istnienia uszkodzeń organicznych). Znaczenie oraz powszechność kontrtendencji podkreślił także Jung:

„Można by uznać, że owo rozszczepienie woli ludzkiej – przez Bleulera określone z perspektywy psychiatrycznej mianem ambiwalencji – jest czymś, co występuje zawsze i wszędzie, i przypomnieć, że nawet najpierwotniejszy impuls motoryczny jest wewnętrznie sprzeczny, jako że na przykład w czynności przeciągania dochodzi także do inerwacji zginaczy, ta normalna ambitendencja nigdy jednak nie prowadzi do zaburzenia, czy wręcz uniemożliwia zamierzonej czynności – jest tylko niezbędnym warunkiem wstępnym koordynacji i kompletności tego aktu.”

Twórca pierwszej rozbudowanej teorii dysocjacji psychicznej, Pierre Janet, twierdził, że w niektórych stanach, takich jak trans hipnotyczny, histeria, katalepsja, występuje rozwarstwienie osobowości i rozwój podświadomej osobowości, która uzyskuje niezależności od osobowości podstawowej. Taki stan rzeczy powoduje zawężenie pola świadomości, a co za tym idzie, zmniejszenie zdolności do syntezowania wrażeń oraz przeżyć. Zaczynają wtedy dominować automatyzmy, polegające na aktywowaniu się podświadomych idei. Znaczna część elementów psychicznych nie przenika do świadomości, tylko grupuje się wokół podświadomości. W skrajnym przypadku może to prowadzić do powstawania wtórnej, podświadomej osobowości. O zjawisku dysocjacji pisał już dziewiętnastowieczny badacz H. Taine:

„Im fakt jest dziwniejszy, tym bardziej pouczający. Pod tym względem zjawiska spirytyzmu naprowadzają nas na drogę odkryć, ponieważ wykazują współistnienie u jednej i tej samej osoby dwóch szeregów myśli, woli podwójnej, dwóch różnych czynności, z których jedną uświadamia sobie ona, drugą, bezwiedną, przypisuje istotom niewidzialnym. Mózg ludzki jest wtedy podobny do teatru, w którym rozgrywają się równocześnie na różnych piętrach rozmaite sztuki i tylko jedna z nich jest oświetlona. Nie ma nic bardziej godnego uwagi badacza, jak ta różnorodność zasadnicza naszego ja.”

O dysocjacji pisał także twórca pierwszego testu inteligencji, Alfred Binet:

„Najgłębsze przyczyny, nad których naturą mozolimy się, ponieważ są nieświadome, działają, aby rozdzielić nasze myśli, spostrzeżenia, wspomnienia i wszystkie nasze stany świadomości na syntezy autonomiczne i niezależne. Jeśli znajdziemy się w jednej z tych syntez, to mamy trudności z rozbudzeniem idei należącej do innej syntezy, ogólnie biorąc, asocjacja idei nie wystarczy, jeśli jednak wiele elementów tej drugiej syntezy odżyje z takich czy innych powodów, cała synteza pojawi się ponownie.”

Zgodnie ze słowami Bineta, elementy tworzące nasze Ja mogą ulec dezagregacji i uzyskać własną świadomość, która będzie niezależna od pierwotnej. Elementy te mogą zorganizować się w osobowości wtórne. Inny znany badacz – Julian Ochorowicz – pisał o somnambulizmie hipnotycznym:

„W somnambulizmie występuje zawsze pewna zmiana charakteru, dochodząca niekiedy aż do wytworzenia się zupełnie nowej jaźni, z którą też osobno trzeba się porozumiewać. Somnambulik czuje inaczej, więc i myśli inaczej. O swoim stanie normalnym mówi w drugiej osobie, którą krytykuje i bardzo często potępia. A ponieważ warunki są inne, więc po obudzeniu występuje amnezja, czyli że zazwyczaj nie pamięta tego, co robił w somnambulizmie. Wobec tak łatwego zapomnienia, mielibyśmy prawo nazywać czynności somnambuliczne bezwiednymi lub pozaświadomymi – jest to jednak kwestia umowy i nie ma błędu, jeśli niektórzy autorzy nazywają somnambulizm drugim stanem świadomości. Zasługuje jeszcze na uwagę ta okoliczność, że amnezja nie jest zwykle dwustronna, somnambulik (hipnotyk) nie pamięta po obudzeniu, co robił we śnie, pamięta jednak we śnie, co robił na jawie.”

Gdy Jung rozważał ujawnianie się archetypów, zauważył istnienie innych świadomości poza tą pierwotną:

„Są to zjawiska spontaniczne, niezależne od naszej woli i dlatego też mamy prawo przypisywać im pewną autonomię (...) Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę ich autonomię, to z konieczności musimy potraktować je jako podmioty, tj. przyznać im spontaniczność i celowe działanie, lub też pewien rodzaj świadomości i liberum arbitrium, tj. wolną wolę.”

Zgodnie z teorią neodysocjacyjną, której twórcą jest Ernest R. Hilgard istnieje hierarchia tzw. podrzędnych systemów poznawczych. Każda z nich posiada pewną spójność i autonomię funkcji. Są one sterowane przez strukturę nadrzędną, czyli Ja. Gdy dojdzie do ograniczenia autonomii Ja, to nad zachowaniem człowieka może przejąć kontrolę któryś z tych podrzędnych systemów.

W każdym z wymienionych podejść mamy do czynienia z rozwarstwieniem struktur oraz treści psychicznych, gdzie elementy oddzielone mają pewną autonomię i grupują się w agregaty. Pod pewnymi względami przypominają one pełne osobowości. Wszystkie zjawiska takie jak objawy konwersyjne, automatyzm pisarski, stany somnambuliczne czy hipnotyczne, osobowość mnoga, jeśli nie były kojarzone z wpływem demona lub ducha, to przywodziły na myśl możliwość usamodzielnienia się jakiejś części samego człowieka. Taki sposób myślenia dobrze obrazują słowa Nietzschego:

„Logika psychologiczna jest ta: uczucie mocy, jeśli nagle i przemożnie ogarnie człowiekiem – a tak jest we wszystkich wielkich afektach – budzi w nim wątpienie co do jego własnej osoby: nie śmie on myśleć o sobie jako o przyczynie tego zadziwiającego uczucia – i oto dla tego wypadku ustanawia on osobę mocniejszą, jakieś bóstwo (...) i podobnie jak chory, któremu jakiś członek wydaje się zbyt ciężkim i dziwnym, i który dochodzi do wniosku, że jakiś inny człowiek na nim leży, tak naiwny homo religiosus rozkłada sam siebie na wiele osób (...) religia jest potwornym płodem wątpliwości co do jedności osoby, pewną alteration osobowości – o ile wszystko wielkie i silne było wyobrażanym przez człowieka jako nadludzkie, jako obce, pomniejszał się człowiek, dwie strony, jedną bardzo nędzną i słabą, a drugą bardzo silną i zadziwiającą, rozkładał on na dwie sfery i pierwszą zwał człowiekiem, drugą Bogiem.”

Nawet chrześcijańscy mistycy wspominali o zjawisku podziału duszy. Teresa z Avila wspomina o tym tak:

„Chociaż dusza, jak wiemy, jest jedną niepodzielną istotnością, to, co mówię o onym w niej rozdwojeniu, nie jest tylko przywidzeniem (...) Rozdzielenie to w wysokim stopniu subtelne, ale daje się sprawdzić w sposób niewątpliwy, i zdarza się nieraz, że jedna strona duszy działa tak, a druga inaczej.”

Czasami pacjenci podczas psychoterapii w sposób zupełnie naturalny stosują metaforę „drugiej osoby”, która działa w ich wnętrzu. Może to przynieść wartościowy wgląd we własną osobę i pomóc w procesie leczenia i zmiany. W przypadkach patologicznych taka struktura może przejawiać się w sposób bardzo spektakularny i ujawniać się w formie niszczącego poczucia winy, karzącego wewnętrznego głosu czy tendencji autodestrukcyjnych.

Twórca bioenergetyki – Aleksander Lowen – przeprowadza psychoterapię opierając się o założenie, że w każdym człowieku, bitym jako dziecko, drzemie mordercza wściekłość. Czasami jest ona spowodowana tłumionymi emocjami jeszcze z okresu niemowlęcego. Takie uczucia ludzie są w stanie wyrazić tylko niewerbalnie, poprzez wycie, walenie pięściami i płacz. Dla postronnego obserwatora takie zachowanie może wydawać się przerażające.

Wydaje się, że opętańcza wściekłość i agresja może być spowodowana tymi samymi czynnikami, o których wspomina Lowen. Jak wspominają sami egzorcyści, po skończonym egzorcyzmie człowiek jest bardzo spokojny i cichy. Najprawdopodobniej dlatego, iż miał możliwość odreagowania nagromadzonych w nim negatywnych emocji, które wyparł we wczesnych fazach życia.

Zdarzają się przypadki, że wyparte do nieświadomości treści i impulsy tworzą pewien kompleks, który może ujawnić się w formie bardzo dramatycznej. Takim zjawiskiem jest opętanie. Demona przejmującego kontrolę nad świadomością człowieka możemy uznać za swego rodzaju mechanizm obronny, który ma chronić spoistość osoby przed zagrażającymi jej morderczymi i seksualnymi impulsami. Bluźnierczy demon, który jest perwersyjnym kłamcą, jest jako taki znany i akceptowany społecznie. Zastosowanie takiego mechanizmu obronnego pozwala na uzewnętrznienie aspołecznych, nieakceptowanych kulturowo impulsów tak, aby stały się one tolerowane przez otoczenie.

Jedną z najczęstszych przyczyn opętania jest rzucenie klątwy. Mamy tutaj do czynienia z tym samym mechanizmem, który jest obserwowany w przypadku śmierci voodoo, a mianowicie z samospełniającą się przepowiednią. Człowiek, na którego rzucona została klątwa, tak silnie wierzy w jej spełnienie, że rzeczywiście następuje jej spełnienie (może nawet nastąpić śmierć). Efekt ten jest szczególnie silny, gdy dotyczy on członków rodziny. Gdy rodzice w sposób werbalny i niewerbalny potępiają swoje dziecko, może ono podświadomie uznać, że ich stosunek do niego jest spowodowany jego rzeczywistym złem, które w nim tkwi.

Najprawdopodobniej nigdy nie uda nam się jednoznacznie ustalić czy demony istnieją naprawdę i czy mają moc przejmowania kontroli nad człowiekiem. Zawsze będą istniały przeciwne stanowiska, co do tego czy opętania są wynikiem działania szatana czy też problemów z psychiką człowieka. Jak powinniśmy się w związku z tym zachowywać? Były Jezuita, doktor Asgard Kelly stara się wskazać nam odpowiednią drogę:

„(...) niezależnie od tego, czy [demony] istnieją, czy nie, wiara w nie nie wydaje się konieczna do zmagania się z problemami życia codziennego. Wziąwszy pod uwagę zło, jakie w przeszłości wyrządziła demonologia, wydaje się najrozsądniejszym działać tak, jakby złe duchy nie istniały, do czasu kiedy ich istnienie zostanie udowodnione ponad wszelką wątpliwość.”


  PRZEJDŹ NA FORUM