obwieszczam że sobie słucham Nightwish - Swanheart |
Witam po tygodniu... Przepraszam, że nie odpowiem w wątku w którym wywiązała się miedzy nami kolejna pyskówka - chociaż zobowiązałem się przed tygodniem do odpowiedzi. Po prostu mam już dość tych bezowocnych kłótni, tej całej dziecinady. Umówmy się może, że jestem beznadziejnym gościem, CymBałem udającym krótkofalowca i w ogóle totalnym dnem. Nie czuję potrzeby zabłyśnięcia na tym forum, zresztą poza nim również. Natomiast co do muzyki. Kurde, ta ostatnia twoja "wrzutka" to samo wrażenie we mnie wywołuje - przerostu formy nad treścią. No babka fajnie wymalowana, coś tam brzdąka na instrumencie, produkuje się wokalnie, ale to nie wzrusza... Jakby ona pragnęła wyłącznie tego byśmy ją podziwiali - nie dając nam nic w zamian. Posłuchaj tego. Gość też potrafi grać na klawiszach, też śpiewa i tak dalej ale tworzone przez niego melodie jakby rezonują w naszych sercach... Z tą muzyką po prostu się płynie, ona nas przepełnia, staje się częścią nas samych pobudzając w nas jednocześnie jakieś pozytywne emocje. Nie jest to tak efektowne w formie, a nawet można śmiało drwić z tej formy bo co widzimy: jakiś długowłosy dziadunio w bufoniastej koszuli klapie na elektronicznym pianinie, a te palemki to już totalna porażka... Jednak coś w tym jest - to COŚ nieuchwytnego co różni prawdziwy talent od zręcznego rzemieślnictwa kobiety którą przedstawiłeś. On nas porywa treścią - nie formą, która zapewne w czasie gdy dokonano nagrania była znośna, a obecnie wręcz odrzuca. Ta treść (nie tekst, lecz dzieło jako całość) się nie zdewaluowała i pomimo upływu czasu nadal chwyta za serce oraz pobudza umysł. Kto będzie pamiętał o tej babce za kilka lat? Pojawią się nowe mody, style, "dizajny" i inne takie, a ten człowiek zawsze będzie aktualny bo to co on prezentuje odbiorca widzi zamkniętymi oczami - oczami swojej duszy... Takie mniej więcej jest moje subiektywne odczucie, a ty sam oceń: |