NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » POGADUCHY KRÓTKOFALOWCÓW » WYDYGAŁ CIENKI BOLEK JAK ZOBACZYŁ PEPEGO JĘZOR CZEKA DO PONIEDZIAŁKU BO WIE ŻE W TYGODNIU TU NIE

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Wydygał cienki bolek jak zobaczył pepego jęzor Czeka do poniedziałku bo wie że w tygodniu tu nie

zaglądam. A chuj mnie obchodzi twoje zaglondanie
  
Michal_Czarkowski_sq4ctp
07.07.2018 23:00:31
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: ko13oc

Posty: 3413 #2562369
Od: 2017-11-21


Ilość edycji wpisu: 1
    zaba_pepe pisze:

    A ty do "kozy" niereformowalny głupcze. Czego chcesz od tego człowieka, który deklasuje cię pod każdym
    względem swoją prostodusznością? Przeszkadza ci to, że żyje szczerze według swoich zasad i może zdobyć
    wszystko czego zapragnie - gdy ty wszystko już przegrałeś. Nie potrafisz znieść tego, że "taki gówniarz"
    skutecznie sprowadza cię do parteru, a przecież "mniej niż zero" to właśnie twój poziom. On dużo
    wyżej mierzy, choć taki "młody i głupi"... Złe słowo i swoje własne kompleksy - oto co masz do
    przedstawienia światu. Chcesz żeby wszyscy ludzie czuli się przynajmniej tak źle jak ty sam i cała
    twoja tutejsza działalność temu służy. Jednak to ci nie wychodzi bo niewłaściwe duchy obrałeś za
    swoich przewodników... Dla tego właśnie całe życie cierpiałeś i każdy pozorny, chwilowy sukces w
    rezultacie okazywał się trwałą porażką. Nie pociągniesz nas ze sobą na dno. Jakkolwiek byś się
    starał - nie uda ci się. Tam inni czekają na ciebie, by "umilić" ci towarzystwo i to w sposób dużo
    skuteczniejszy od tego w który ty nam je "umilasz". Twoi towarzysze cierpienia, wiecznego cierpienia...


    ściąga

    ad rem


    Cierpienie według słownika j. polskiego-to ból, męka, przykrość. Mamy do czynienia z cierpieniem fizycznym, psychicznym i moralnym, możemy zadawać komuś cierpienie, ale również możemy być ranieni przez innych. Cierpienie jest tajemnicą szczególnie nieprzeniknioną i dlatego jakże trudną do zrozumienia, do przyjęcia przez człowieka. Człowiek dotknięty chorobą, dotknięty jakimkolwiek cierpieniem, często pyta siebie samego: dlaczego ja muszę znosić ból? I prawie natychmiast stawia sobie inne pytanie: po co, jaki jest sens tego cierpienia, które mnie dotknęło? Takie pytania stawiała również filozofia.
    Filozofowie mieli różne poglądy na temat cierpienia. Byli tacy, którzy uważali, że cierpienie ma sens w życiu człowieka, ale byli również tacy, którzy traktowali cierpienie jako coś bezsensownego.
    Jednym z filozofów, którzy nie widzieli sensu w cierpieniu był Schopenhauer. Według niego człowiekowi w życiu stale towarzyszy cierpienie. Bezrozumny popęd życiowy, aktywność dla zaspokojenia licznych pragnień i ambicji przysparza człowiekowi jedynie klęsk i upokorzeń. Nasycone napięciem życie ludzkie staje się pasmem męki i cierpienia. Schopenhauer twierdzi, że dla stłumienia tego cierpienia człowiek wynajduje sobie pocieszenie w religii i filozofii, usiłuje także w codziennej krzątaninie życiowej zapomnieć o swej sytuacji. Te sposoby ukojenia „bólu istnienia” są jednak nieskuteczne. Filozof ten proponuje inne środki łagodzenia cierpienia życiowego. Jednym z najskuteczniejszych jest wyzbycie się pragnień, rezygnacja z pożądań, spowolnienie pędu życiowego, swoista „rezygnacja ze świata”. Stanem, który najpełniej realizuje tę postawę, jest znana z religii i filozofii staro-indyjskiej ” NIRWANA”. Drugim sposobem na złagodzenie bólu istnienia jest powstrzymanie bezrozumnego pędu życiowego, oddanie się kontemplacji i przeżywania piękna objawiającego się w obrazach natury, a przede wszystkim w sztuce. Ta obserwacja i przeżycie piękna pozwala zapomnieć o cierpieniu.
    Natomiast filozofia personalistyczna reprezentowana m.in. przez Karola Wojtyłę uważa, że cierpienie ma sens i jest ono źródłem mocy człowieka. Podkreśla, że nie można stawiać pytania o sens cierpienia bez Chrystusa i bez Jego Krzyża. Nie jest ono karą za grzechy ani nie jest odpowiedzią Boga na zło człowieka.

    Można je zrozumieć tylko i wyłącznie w świetle Bożej miłości, która jest ostatecznym sensem wszystkiego, co na tym świecie istnieje. Zostało ono związane z miłością, która tworzy dobro, wyprowadzając je również ze zła. Trzeba zawierzyć Bożej miłości. W takim też duchu Św. Paweł przyjmuje swoje słabości, prześladowania, obelgi i pisze w II liście do Koryntian: „Ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”. Człowiek lęka się cierpienia, wzdraga się przed nim, pragnie go uniknąć- tak jak lękał się śmierci sam Chrystus. Cierpienia nie da się uniknąć, ale przyjęte w duchu wiary, jest źródłem mocy dla cierpiącego i dla innych, a także dla Kościoła.
    Literatura na cierpienie nie pozostaje obojętna, podejmuje próbę poznania go, przekazania poprzez swoje dzieło, szuka przyczyn jego powstawania, analizuje motywy postępowania, konsekwencji czynów człowieka, chce dotrzeć do najgłębiej ukrytych zakamarków jego duszy. Jednak każdy twórca przedstawia ten problem w sposób odmienny.
    Ja postaram się przedstawić motyw cierpienia, opierając się na następujących przykładach: Mit o Prometeuszu, Ewangelie Nowego Testamentu, opisujące cierpienie i śmierć Jezusa Chrystusa, Legenda o Św. Aleksym, Treny VII i VIII, Dziady cz. II , Zdążyć przed Panem Bogiem i wiersz Beaty Obertyńskiej „w Bydlęcym wagonie”. Zdaję sobie sprawę, że jest to jedynie niewielka cząstka z olbrzymiego morza ludzkiego cierpienia zawartego w literaturze.
    Słowo „cierpienie” nierozerwalnie kojarzy mi się z przywoływanym często w literaturze hasłem „prometeizm”. Pojęcie to wywodzi się od mitycznego Prometeusza- według starożytnych, stwórcy człowieka, który, pragnąc jego szczęścia, poświęcił się by wykraść olimpijskim bogom ogień. Swoje nieposłuszeństwo okupił straszliwym fizycznym bólem, został przykuty do skał Kaukazu, każdego dnia przylatywał sęp, który wyrywał mu nieustannie odrastającą wątrobę. Jego cierpienie ma być przestrogą dla tych, którzy sprzeciwiliby się bogom. Staje się symbolem poświęcenia. Ukazuje sens ogromnego cierpienia w imię wyznawanych idei.
    Prometeusz nie był jedynym, który cierpiał w imię dobra ludzkości. Postacią znaną o wiele lepiej i często podawaną za wzór poświęcenia jest Jezus Chrystus. Jego cierpienia, Jego straszliwy ból, nie tylko fizyczny, ale i psychiczny, opisane w Ewangeliach Nowego Testamentu, stały się ważnym motywem religijnym i artystycznym.
    Chrystus jest nie tylko tym, który uzdrawia, wskrzesza, czy dokonuje cudów, ale jest również człowiekiem potrzebującym pomocy. Nie widzimy Jezusa w Ewangelii jako chorego na łożu boleści- ale znajdujemy go u szczytu cierpienia: umęczonego, poddanego straszliwym torturom ciała i duszy. Widzimy Go podczas duchowej agonii Ogrójca, kiedy mówi do swoich uczniów Piotra, Jakuba i Jana: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci” Ewangelista Marek podkreśla lęk, a nawet strach Jezusa w tym momencie. Zachowuje się On w pełni jako człowiek w obliczu nadchodzącej śmierci. Ale Jezus modli się: zwraca się do Ojca poufną nazwą „Abba”, prosi Go, aby- jeśli to możliwe - ominęło Go to wielkie cierpienie, kończy jednak, akceptując i wybierając plan Ojca. Łukasz dodaje: „Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w męce jeszcze silniej się modlił, a jego pot był jak gęste krople krwi sączące się na ziemię”. Do tego samego ogrodu wszedł zdrajca, który go wydał i wskazał zdradzieckim pocałunkiem. „ Wtedy opuścili go wszyscy i uciekli”. Wkrótce potem Piotr, powodowany strachem, zaparł się go po trzykroć. Tymczasem ludzie, którzy pilnowali Jezusa, naigrywali się z Niego i bili Go. Zasłaniali Mu oczy i pytali: „Prorokuj, kto Cię uderzył”. Niewinnego Jezusa Piłat kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.„ Żołnierze(...) rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego. (...) Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili go po głowie”. Podczas drogi na Kalwarię trzykrotnie upadał pod ciężarem krzyża. Na Golgocie został obnażony z szat i przybity do krzyża. Mateusz i Marek podkreślają samotność i lęk Jezusa na krzyżu, o czym świadczą wypowiedziane przez Niego słowa: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił ? ”. Wyrażają one cierpienie prześladowanego, który w końcu czuje się opuszczony przez Boga. Heroiczny akt wiary i przywarcie do Boga sprawiają, że w efekcie końcowym zostaje wyswobodzony. Jezus był człowiekiem, który przeszedł przez sam zenit człowieczego cierpienia- fizycznego i moralnego- wyszydzony i wzgardzony przez ludzi. Syn Boży „wyniszczył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci”. Jezus znosił to całe cierpienie dla człowieka, tego samego człowieka, który Mu je zadawał.
    Kolejnym przykładem utworu opisującym cierpienie jest średniowieczna „Legenda o Św. Aleksym”, utwór o człowieku, który nie cierpiał dla wszystkich, ale cierpiał dla samego siebie, aby osiągnąć szczęście wieczne.
    Aleksy odrzucił dobra materialne, żył w nędzy i głodzie, bezimiennie, wyrzekł się sławy, szukał niewygód, poniżenia i upokorzenia, umartwienia ciała, a wszystko to czynił dla doskonalenia ducha, w celu całkowitego poświęcenia się Bogu. Prowadząc ascetyczny tryb życia, spędził szesnaście lat pod schodami ojcowskiego domu, gdzie „każdy nań pomyje lał”, i gdzie z cierpliwością znosił szykanowania . Umarł samotnie.
    U podstaw „Trenów” leży tragedia rodzinna. Ukochana córeczka Jana Kochanowskiego, Orszulka, dziecko rokujące niezwykłe nadzieje, nagle zmarła. Śmierć jej była strasznym ciosem dla poety. Zwykle cierpienie działa na człowieka destrukcyjnie, powoduje apatię, bierność, niechęć do wysiłku. Jan z Czarnolasu okazał zdolność do przetworzenia bólu i rozpaczy w poezję.
    Ja spośród XIX trenów wybrałem do omówienia problemu cierpienia tren VII i VIII.
    W trenie VII lamentujący ojciec prowadzi dialog ze strojami, które pozostały po zmarłej córeczce. Wszelkie pamiątki po niej napełniają go coraz większym smutkiem, każda na pozór drobna rzecz wywołuje kolejną falę żalu: „Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory, mojej najmilszej cory!/ Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie?/ Żalu mi przydajecie”. Nieszczęsny ojciec nie może powstrzymać okrzyku rozpaczy: „Już ona członeczków swych wami nie odzieje (...) ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany.”. Pragnął jej dać tak wiele, a mógł tylko wyprawić pogrzeb. Towarzyszy mu przeświadczenie, że nic i nikt nie może odwrócić losu. Ojciec nie mógł zapobiec śmierci córki, nie mógł jej podarować żadnej rzeczy, którą by zabrała w zaświaty. Gródka ziemi „w główki włożona” symbolizuje nicość świata materialnego. Zwroty do Urszulki m.in. „Nie do takiej łożnice, moja dziewko droga, miała cię mać uboga doprowadzić”, wskazują na to, że ojciec nie godzi się ze śmiercią, odczuwa jej niesprawiedliwość. nie przyjmuje jej do wiadomości. Chwilami też zdaje się popadać w rezygnację i całkowite załamanie, o czym świadczą jego słowa: „Nie masz, nie masz nadzieje”. Kontrast, na którym oparta jest budowa utworu, między lekkością i barwnością ubrań (letniczek pisany, uploteczki, paski złocone) a grozą śmierci (sen żelazny, twardy, nieprzespany), podkreśla ogrom rozpaczy.
    Tren VIII jest jakby retrospekcją. Poeta wspomina okres, kiedy córka żyła i swoją obecnością wypełniała cały dom „Za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała, wszytki w domu kąciki zawżdy pobiegała”. To kontrastuje z uczuciami pustki, samotności i nieszczęścia, które zapanowały po jej śmierci. Dom jest pusty mimo przebywania w nim pozostałych domowników „pełno nas- a jakoby nikogo nie było/ Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło(...) Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu /Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu”. Pierwsze słowa trenu: „Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,/ Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim” są wyrazem rozpaczy, wyrzutem pod adresem Urszulki, że uczyniła dom poety domem żałoby, ale także wyrazem niezgody na śmierć dziecka. A ostatnie zaś słowa: „Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,/ A serce swej pociechy darmo upatruje” podkreślają smutek, ból i brak pocieszenia.
    Adam Mickiewicz w II części Dziadów zawarł prawdy o pełnym człowieczeństwie. Z wypowiedzi bohaterów dowiadujemy się, że prawdziwym człowiekiem jest ten, kto pozna wszystkie przejawy życia, zarówno radość, szczęście, jak i troskę, ból, smutek, gorycz.
    Akcja utworu rozgrywa się w kaplicy na cmentarzu w wigilię Dnia Zadusznego. Odbywa się tu obrzęd „dziadów” związany z kultem zmarłych. Wywoływane są duchy lekkie, średnie, i ciężkie cierpiące czyśćcowe męki. Najpierw pojawiają się duchy dzieci. Nie mogą wejść do raju, gdyż beztrosko żyły na ziemi, o czym świadczą ich słowa: „Zbytkiem słodyczy na ziemi jesteśmy nieszczęśliwemi.”. Brak doświadczenia, cierpienia sprawia, że proszą o ziarnko gorczycy. Dzięki niemu poznają „smak” cierpienia, które jest częścią ludzkiej egzystencji, i będą mogły trafić do nieba „Kto nie zaznał goryczy ni razu, Ten nie dozna słodyczy w niebie”
    Drugi duch to Pan, który po śmierci jest „ w złego ducha mocy, okropne cierpi męczarnie, błąka się wiecznie po ziemi, umiera z pragnienia i głodu”. Szarpany jest przez ptaki symbolizujące skrzywdzonych poddanych dziedzica. Ptaki nie dopuszczają go do jadła i w ten sposób nie dają szansy złagodzenia cierpień winowajcy. Pana nękają cierpienia moralne. „Umieranie”, „pragnienie”, „męczarnie”, „głód”- to przede wszystkim symbole jego męki duchowej.
    Również trzecia zjawa –Dziewczyna- boleje nad swym losem. Zawieszona między niebem a ziemią cierpi, bo „nie dotknęła ziemi ni razu”, była egoistycznie zapatrzona w siebie, nigdy nikogo nie potrafiła pokochać i odwzajemnić uczuć.
    Przed odejściem pasterki pojawia się Widmo, które nic nie mówi, tylko „pokazuje ręką na serce”. Odczuwa ono ból z powodu nieodwzajemnionej miłości. Cierpienie osiąga tu wręcz moralne znaczenie, jest jednym z elementów ludzkiego życia.
    „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall to książka szczególna. Książka o goryczy, poniżeniu, bólu i ludzkiej godności. Marek Edelman, rozmówca Hanny Krall, opisuje okrutny świat ginącego getta, opowiada o głodzie, bezradności, poniżeniu, o walce, w której nie chodziło o życie, ale o wybór sposobu umierania. Cierpienie ukazane w tej powieści ma wiele wymiarów.
    Jednym z nich jest samotność. Żydzi walczący w getcie, oddzieleni murem od strony aryjskiej, byli samotni. Świat odgrodził się od nich. Wobec świadomości nieuchronnej śmierci i nieustannego zagrożenia, cierpieniem może być samo istnienie, będące w istocie oczekiwaniem na zagładę. Jest tam ukazany straszliwy głód, są również okrutne tortury i nierówna walka. Cierpienie to także strach tych, którzy nie dostali numerków na życie i stracili wszelką nadzieję przetrwania, i dramatyczne wybory ludzi, którzy mają decydować o życiu i śmierci.
    Kiedy giną setki i tysiące ludzi, trudniej jest nam zrozumieć sens tego, co się dzieje, uzmysłowić sobie grozę tego faktu. Taka śmierć staje się anonimowa, nie ma twarzy. Nie jest łatwo pojąć, co czują inni ludzie. Jesteśmy tak rożni- mamy różne doświadczenia, mentalność, sposób przeżywania. Lecz przede wszystkim- inne są nasze losy. Nie musimy się znaleźć w świecie wojennego koszmaru, by doznać cierpienia, natknąć się na sprawy trudne i przerastające nas. Przyczyną dramatu współczesnego człowieka mogą stać się bezduszne przepisy czy ludzka małostkowość. Takim przykładem jest osądzenie chirurga, który potrącił kiedyś dziecko, zabrał je do samochodu i wyleczył na swoim oddziale. Kontrola zawodowa udzieliła mu nagany za leczenie na własnym oddziale, które według niej było sprzeczne z etyką. Lekarz nie mógł wykonywać zawodu i wkrótce zmarł na serce.
    Literatura czasów wojny i okupacji jest przepełniona cierpieniem. Do takiej też należy poezja Beaty Obertyńskiej. Autorka wiersza „W bydlęcym wagonie” w lipcu 40 roku została aresztowana przez NKWD i osadzona w lwowskim więzieniu. Stąd przenoszona do różnych więzień (m.in. Kijów, Charków, Starobielsk, Moskwa), została ostatecznie zesłana do łagru w miejscowości Loch-Workuta. A potem przeszła szlak bojowy II Korpusu Polskiego (Iran, Palestyna, Egipt, Włochy). Jej udało się przeżyć Golgotę Wschodu.
    Utwór ukazuje prawdę o nieludzkich warunkach, w jakich odbywał się transport zesłanych na Syberię. Dopiero po śmierci przewożeni mogli odnaleźć wygodę, „zdobyć kąt na podłodze i wyciągnąć się wreszcie na wznak”. Nikt ich nie będzie już „wlec ni ganiać” i traktować jak „szmaty okręcone sznurkami”. Ludzie w wagonie będący częstymi świadkami śmierci, wydają się być bez uczuć, nie „zaprzątają sobie trupem głowy” nie opłakują go, nie znają na ogół współtowarzyszy niedoli z imienia i nazwiska. Podmiot liryczny przypuszcza, że „na pewno ktoś czeka,/ ktoś się modli nocami,/ żeby wrócił, przetrzymał to wszystko...”. Poetka nie znajduje słów, by określić, jaka jest śmierć („Znowu jedna śmierć taka...”). A przerażające stwierdzenie, że śmierć odczuły, „odbolały” jedynie rozłażące się po wagonie wszy, pogłębia pozorną bezduszność zesłańców. Autorka nie nazywa bezpośrednio uczuć, ale poprzez zastosowanie opisu brutalnej rzeczywistości ogrom cierpień, które były udziałem tysięcy Polaków zesłanych na nieludzką ziemię, jest tym bardziej widoczny.
    Jeszcze inaczej o cierpieniu mówi ks. Jan Twardowski w swojej „ Odzie do rozpaczy”.
    Niezmiernie wiele tutaj ciepłego humoru, bezceremonialności w traktowaniu rzeczy wielkich i ostatecznych. Ksiądz Jan nic nie mówi o przyczynach bólu, rozpaczy, ale podkreśla ich rolę w życiu człowieka. Podmiot liryczny w apostrofie do rozpaczy, „uczciwego potwora”, wymienia tych, którzy ją odrzucają. „Moraliści podstawiają jej nogę, asceci kopią, święci uciekają jak od jasnej cholery, lekarze przepisują proszki, żeby sobie poszła”, inni nazywają ją grzechem. On zaś bez niej byłby „stale uśmiechnięty jak prosię w deszcz”, „niedorosły przed śmiercią, sam obok siebie”. Wszystko, co jest cierpieniem, staje się drogą do osiągnięcia przez człowieka prawdziwego człowieczeństwa.
    Ludzie zawsze cierpieli. Motyw cierpienia do dzisiaj pojawia się w literaturze. Nie sposób wymienić wszystkich utworów, w których on występuje. Moim zadaniem było omówienie go na wybranych przykładach. Poznane dzieła pozwalają lepiej zrozumieć wartość cierpienia, ludzi dotkniętych nieszczęściem, uczą współczucia i życiowej mądrości. Bliskie jest mi chrześcijańskie spojrzenie na problem cierpienia, według którego jest ono niezbędne do osiągnięcia szczęścia i duchowej dojrzałości oraz pogląd francuskiego filozofa Blaise’a Pascala, który uznawał niepojęte cierpienie rodzaju ludzkiego za dalszy ciąg cierpień Jezusa: „Jezus trwa w śmiertelnej trwodze aż do końca świata”.


    Szatan istnieje naprawdę. Spotkałem go.


    Moje doświadczenie

    W moim doświadczeniu egzorcysty miałem czasami do czynienia z przypadkami strasznych ludzkich cierpień.
    Ludzie cierpieli, gdyż odczuwali ból w różnych częściach ciała, którego nie można było w żaden sposób wyjaśnić z medycznego punktu widzenia.
    Cierpieli z powodu niewidzialnych uderzeń pięściami i kijami, pozostawiających jednak siniaki.
    Cierpieli z powodu krzyży, zadrapań, głębokich cięć i krwawiących napisów na ciele.
    Cierpieli z powodu paraliżu, który pojawiał się i znikał.
    Cierpieli, ponieważ czasem czuli bezwład ciała i byli zmuszeni znosić stosunki seksualne z jakąś niewidzialną istotą.
    Cierpieli, ponieważ było im trudno uczestniczyć we mszy świętej, odczuwali jakąś blokadę i nie mogli się poruszać, kiedy mieli wstać i przyjąć Ciało Jezusa w Komunii świętej.
    Cierpieli z powodu odrażającego smaku konsekrowanej Hostii i z powodu trudności przełknięcia jej, a przede wszystkim dlatego, że czasem byli zmuszeni ją wypluć.

    Czy to przypadki chorobowe?

    Zdarzało się, że gdy rozpoczynałem nad nimi modlitwę, wpadali zaraz w trans i pojawiała się w nich nowa osobowość:

    - harda,
    - skrajnie zaborcza,
    - przeciwna małżeństwu i uczuciom rodzinnym,
    - która umie tylko nienawidzić,
    - która kusi,
    - mająca nadzwyczajne zdolności,
    - nadzwyczaj błyskotliwa, która odpowiadała na moje pytania w tak głęboki z punktu widzenia teologicznego sposób, że przekraczały one możliwości tejże osoby,
    - która cierpiała i krzyczała z bólu dlatego, że trzymałem ręce nad jej głową i wzywałem Ducha Świętego,
    - która nie znosiła bliskiej obecności wody święconej, krucyfiksu lub Biblii, co powodowało u niej wielkie cierpienia,
    - która jeśli miała się zwrócić do Jezusa, nie wzywała Go po imieniu, ale posługiwała się w stosunku do Niego zaimkiem, a Biblię nazywała deprecjonującym mianem „sterty papieru”.

    Czy to wszystko działo się z powodu rozdwojenia jaźni?

    Nie wydaje mi się. Owa niechęć do świętości u osób głęboko zaangażowanych w chrześcijaństwo, niechęć, która objawiała się przed przyjęciem Komunii świętej lub podczas zbliżania do nich krucyfiksu, Biblii albo jakiejś relikwii lub podczas pokrapiania wodą święconą lub wzywania Ducha Świętego z nałożeniem rąk na głowę, a przede wszystkim te świadome i głębokie odpowiedzi, które wykraczały poza ich wiedzę teologiczną, podczas gdy wiemy, że „wzburzenie psychomotoryczne chorych psychicznie poprzedza i także towarzyszy mu otępienie umysłowe”: wszystko to podsuwało mi myśl, że mam do czynienia ze złem, o którym napisane jest w Biblii i które powoduje wyżej wymienione cierpienia.

    Potwierdzenie uzyskałem stąd, że dzięki egzorcyzmom wszystko się normalizowało, a osoby wydawały się wolne i zdrowe, nie było potrzeby leczenia farmakologicznego i kuracji psychoterapeutycznej, choć kilka lat przed uwolnieniem i następującym później uzdrowieniem przerwały one leczenie. Nie wydaje mi się słuszne mówienie o efekcie „placebo”, skoro uzdrowienia następowały dopiero dzięki odprawianym trzy razy w miesiącu przez kilka lat modlitwom, z wyjątkiem tylko jednego przypadku, kiedy modlitwy były odprawiane zaledwie przez kilka miesięcy. Efekt „placebo” mógł mieć miejsce wyłącznie na samym początku, kiedy osoby mogły być psychologicznie podatne na niego.


    Nieuniknione pytanie

    W tym momencie spontanicznie rodzi się pytanie: a co jeśli uwolnienie, a w konsekwencji uzdrowienie, nie jest rezultatem efektu „placebo”, ale interwencji Boga, o którym mówi się, że jest wszechmocny? Dlaczego zatem potrzeba było tak dużo czasu, aby osiągnąć uwolnienie i w konsekwencji uzdrowienie? Czyżby Bóg nie był wszechmocny?
    Nie umiem wyjaśnić tej zwłoki. Wiem tylko na poziomie teoretycznym, że uzasadnienia mogą być różne.
    Pierwszym uzasadnieniem może być brak dostatecznej współpracy cierpiącego w czasie procesu nawrócenia.

    Drugie uzasadnienie wynika stąd, że cierpiącemu lub jego rodzinie brakuje wiary. Jezus wymagał jej zawsze przed cudem uzdrowienia lub uwolnienia: „Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy” (Mk 9, 23). Odpowiedź czasem była taka: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu” (Mk 9, 24).
    Trzecie uzasadnienie może wynikać z faktu, że dana osoba zbyt mało się modli i nie pości. Jezus wskazuje środki, za pomocą których można osiągnąć uwolnienie: „Ten rodzaj (demonów) – mówił – można wyrzucić tylko modlitwą i postem” (Mk 9, 29, Mt 17, 21).

    A modlitwy i postu może zabraknąć albo ofierze nadzwyczajnego działania diabła, albo egzorcyście, albo Kościołowi. Tak, samemu Kościołowi! Egzorcysta działa w imieniu Kościoła i to Kościół uwalnia dzięki mocy otrzymanej od Pana. W konsekwencji, jeśli za egzorcystą nie stoi modlący się i pokutujący Kościół, Kościół, który posługuje się środkami wskazanymi przez Jezusa, aby wypędzać demony, to czas uwolnienia może się wydłużać. I nie możemy zapominać o tym, że Kościołem są wszyscy wierni: świeccy i duchowni.

    Czwarte uzasadnienie przedłużającego się uwolnienia może brać się z faktu, że Bóg chce z tej sytuacji wydobyć pewne dobro: dobro dla poszkodowanego, dobro dla jego bliskich, którzy z tego przykrego powodu bardzo często rozpoczynają wędrówkę drogą wiary i nawrócenia, także dobro dla całego świata, od kiedy ludzkie cierpienie, skądkolwiek by nie pochodziło, dopełnia tego, czego brakuje męce Jezusa dla dobra ludzkości (por. Kol 1, 24).
    Niemniej jednak, jeśli egzorcyzm nie prowadzi od razu do definitywnego uwolnienia, z pewnością zawęża pole działania diabła i demonów.


    Pragnę krzyczeć z głębokim przekonaniem

    Stwierdzenie w mojej działalność egzorcystycznej uwolnień i w konsekwencji uzdrowień skłaniało mnie często, by wychwalać i błogosławić Pana, by dziękować, że dał Kościołowi władzę i panowanie nad wszystkim demonami, jak też możliwość ich wypędzania. Skłoniło mnie także do napisania tej książki, aby zreferować cuda, jakich Pan dokonał poprzez odprawiane przeze mnie egzorcyzmy.

    „Rozgłaszajcie Jego chwałę wśród narodów, Jego cuda” – takie jest polecenie psalmisty (Ps 96, 3), polecenie, które z przyjemnością przyjąłem.
    Niniejsza książka pragnie głosić chwałę Boga. Pragnie opowiadać o Jego wspaniałej mocy. Pragnie przedstawić Jego wielkość. Chwała, moc i wielkość, które się ukazały właśnie podczas egzorcyzmów.

    Widziałem to na własne oczy i dlatego pragnę krzyczeć z głębokim przekonaniem: „Prawica Pańska moc okazuje” (Ps 118, 16). Książka ta jest tego świadectwem. Czytając ją, nie sposób nie przyznać, że Pan jest naprawdę wielki, że godzien jest wszelkiej chwały i że Jego wielkość nie ma miary.
    Uwolnienia, które tutaj opisuję, są znakami, o których mówił Pan Jezus, które towarzyszą wierzącym i którymi On potwierdza słowo głoszone przez apostołów:

    Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą, węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie. Oni zaś (tj. jedenastu apostołów) poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły (Mk 16,17–18.20).

    Olśnienie!

    Ze strachu to ty odpowiedziałeś samemu sobie, zamiast mnie...

    P.S. Wiem, że nie jesteś taki głupi i zły jakiego tu udajesz, lecz tłumisz w sobie
    dobro bo uznajesz je niesłusznie za przejaw słabości. Nie ważne, mam coś do roboty, może
    zajrzę tu wieczorem.

    Olśnienie!

    Wydygał cienki bolek jak zobaczył pepego jęzor Czeka do poniedziałku
    bo wie że w tygodniu tu nie zaglądam

    Eureka!

    Dygać

    Słowo "dygać" pojawia się raczej często w książkach typu "Lektura Szkolna Obowiązkowa". Dosłownie znaczy "ukłonić się przed kimś" raczej w wersji kobiecej, co polegało na uchwyceniu końca sukienki, podniesieniu lekko do góry i pochyleniu głowy. Następnie zginało się kolana i oto dygnięcie.
    Potocznie (w niektórych ulicach mniejszej miejscowości niedaleko Poznania) mówi się tak na drżenie.
    1 - No normalnie jak go widzę to się cała dygam

    2 - Jak mnie wziął do tablicy to ku.rwa myślałem, że zacznę dygać.


    a więc!
    w niektórych ulicach mniejszej miejscowości niedaleko Poznania!


    Zajebiście


    Wpadnę tu jeszcze.
    Teraz nie mam czasu - wiadomo zawody i uczta dla każdego krótkofalowca praktykującego na pasmach (nie dla forumowych ciuli)

http://kf-ukf.iq24.pl/default.asp?grupa=162755&temat=475668
http://kf-ukf.iq24.pl/default.asp?grupa=163238&temat=475694
Starcze, nie sil się na słowniki, ściągi, internet. Jesteś za stary.
Poza tym, nie jesteś krótkofalowcem… hehehehhahahaha Uczta? Buahahahhahahahahaha

Zobacz jak łatwo Ciebie pepe zmusił do napisania tego wpisu, jak rybkę do płynięcia za paluszkiem wodzonym po szybie akwarium… Buahahahaha
_________________

https://inwentarz.ipn.gov.pl/advancedSearch?q=stanis%C5%82aw+urbanowicz+g%C4%85sior
Mam dwa konta, drugie to „sq4ctp”. Podobne nicki – to nie ja.
StachuSP95094KA„Lampowiec”:http://kf-ukf.iq24.pl/default.asp?grupa=162755&temat=479995
NazwiskoUrbanowicza:http://kf-ukf.iq24.pl/podglad_posta.asp?id_komentarza=2589831
http://kf-ukf.iq24.pl/default.asp?grupa=165377&temat=481108
Kto chce zostać Staśkiem?
Stachu? Powypisuj sobie wszystkich Czarkowskich z inwentarza IPN...
  
pepe
07.07.2018 23:08:21
poziom 6

Grupa: Użytkownik

Posty: 841 #2562371
Od: 2017-9-10


Ilość edycji wpisu: 2
    Michal_Czarkowski_sq4ctp pisze:


    Zobacz jak łatwo Ciebie pepe zmusił do napisania tego wpisu, jak rybkę do płynięcia za paluszkiem wodzonym po szybie akwarium… Buahahahaha


Ty myślisz, że on to sam napisał? Mnie się wydaje, że coś znowu pokopiował... Jeżeli to sam szrajbnął to wypadałoby mi to przeczytać,
a za chiny mi się nie chce... Zacząłem od końca i nie wiem o jakie "zawody' tu chodzi. Na ssb nic nie słyszę...

...

Eee to są jakieś wklejki, znalazłem to na google.
  
pepe
07.07.2018 23:16:07
poziom 6

Grupa: Użytkownik

Posty: 841 #2562372
Od: 2017-9-10


Ilość edycji wpisu: 3
    zaba_pepe pisze:



    Słowo "dygać" pojawia się raczej często w książkach typu "Lektura Szkolna Obowiązkowa".


No, ale potocznie "wydygany" to wystraszony:
https://zapytaj.onet.pl/Category/002,010/2,1746549,Co_to_znaczy_wydygany_.html
Ja lubię to słowo, a ty czemu o nim piszesz? wesoły

....

Aha już mi się przypomniało, napisałem że wydygałeś przed pepe-m wesoły No, bo wydygałeś...
Ale udało mi się ciebie uaktywnić tą zaczepką wesoły Nudzę się i chciało mi się z tobą
trochę poprzekomarzać...

O jakie zawody ci chodzi?
  
pepe
07.07.2018 23:28:07
poziom 6

Grupa: Użytkownik

Posty: 841 #2562377
Od: 2017-9-10


Ilość edycji wpisu: 2
    zaba_pepe pisze:


    Teraz nie mam czasu - wiadomo zawody i uczta dla każdego krótkofalowca praktykującego na pasmach


Później to już mnie może nie być bo jutro dymam na nockę i nie będę długo siedział, a w dzień wcale.
Najwyżej pokłócimy się w przyszły weekend oczko
  
pepe
08.07.2018 01:01:44
poziom 6

Grupa: Użytkownik

Posty: 841 #2562391
Od: 2017-9-10

Faktycznie są jakieś zawody bo jak przekręcilem na 80m/cw to wszędzie brzęczy "cq test" i wszystkim się spieszy.
No ale przecież ty nie znasz telegrafii, a może znasz?
  
Michal_Czarkowski_sq4ctp
09.07.2018 15:56:50
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: ko13oc

Posty: 3413 #2562756
Od: 2017-11-21
    hajdanakon_szablewdlon pisze:

    PePe - szurnięty jesteś?
    Nie zna telegrafii - to jak kablował?

    Przeczytaj taki wpis obecnego kapusia:
    Baliśmy się komisji eterowej, która donosiła na krótkofalowców albo do PIRu albo na SB. Dla świętego spokoju nadawałem na CW, bo myślałem wtedy, że nie wszyscy znają tą emisję.

    No więc cymbał w stopniu oficera, nie miał świadomości, że kapuś musi być wszechstronny. Nie mógł być głupszy jak inni krótkofalowcy, bo jak się miał wkraść w łaski tychże. Musiał być co najmniej przeciętniakiem pod każdym względem.

    A jak myślisz? Teraz są kapusty? Czy ich w ogóle niet? Kabluje jeden na drugiego? Kablowanie zawsze istniało, zawsze!!!
    teraz istnieje i będzie istniało do końca świata. Tylko obecna władza - zamiast pozyskać starych dobrze wyuczonych, bazuje na nowych, co go sam rozpracujesz. Tylko sam naczelnik Kaczyński zna zagadnienie, trzyma przy sobie sprawdzone kapusty z dawnego reżymu, tacy są najwierniejsi, nie mają już nic do stracenia.
    Wiesz co by się stało z Piotrowiczem, jakby go Kaczyński spławił w kiblu? Zniknął by jak kamfora.
    Dlatego ta dupa firmuje najwredniejsze pomysły i podpowiada jeszcze wredniejsze. Wie że jak się potknie - sepsa pewna.

Stachu Urbanowiczu SP95094KA z Rybnika znany również jako TW SB GĄSIOR czy dostrzegasz różnicę pomiędzy byciem kapusiem w SB, otrzymującym za to pieniądze od nazywania kogoś kapusiem, bo tak Tobie pasuje, bo takie masz „widzimisie”?

_________________

https://inwentarz.ipn.gov.pl/advancedSearch?q=stanis%C5%82aw+urbanowicz+g%C4%85sior
Mam dwa konta, drugie to „sq4ctp”. Podobne nicki – to nie ja.
StachuSP95094KA„Lampowiec”:http://kf-ukf.iq24.pl/default.asp?grupa=162755&temat=479995
NazwiskoUrbanowicza:http://kf-ukf.iq24.pl/podglad_posta.asp?id_komentarza=2589831
http://kf-ukf.iq24.pl/default.asp?grupa=165377&temat=481108
Kto chce zostać Staśkiem?
Stachu? Powypisuj sobie wszystkich Czarkowskich z inwentarza IPN...
  
Xymena_Pscicz
10.07.2018 14:22:31
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 75 #2563121
Od: 2017-12-1
    hajdanakon_szablewdlon pisze:

    Tylko obecna władza - zamiast pozyskać starych dobrze wyuczonych, bazuje na nowych


A tu cie boli... żal dupcie ściska, że nowa władza ma cie w deupie.. to wiele wyjaśnia, będąc w dupie tylko o rectum i gównie jesteś w stanie myśleć, tylko to cie otacza na codzień.. No nie chciała nowa władza pozyskać Gąsiorka.. biedny Gąsiorek, a jeszcze tyle mógłby donosów zrobić, tylu wyimaginowanych wrogów pognębić... a oni nic.. na nowych bazują.. lol
_________________
Radujmy się!


Xymena Xiężna Pścicz

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » POGADUCHY KRÓTKOFALOWCÓW » WYDYGAŁ CIENKI BOLEK JAK ZOBACZYŁ PEPEGO JĘZOR CZEKA DO PONIEDZIAŁKU BO WIE ŻE W TYGODNIU TU NIE

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!


TestHub.pl - opinie, testy, oceny